piątek, 12 sierpnia 2016

Recenzja "Niezgodnej" Victorii Roth



Zazwyczaj moje wycieczki do biblioteki kończą się moim dumnym wymarszem z naręczem książek, których wcześniej nie miałam zamiaru przeczytać. Tak właśnie było i z tą książką. Widziałam film, który szczerze mówiąc uznałam za dość słaby, przez co jakoś straciłam zainteresowanie całą serią. Poza tym jestem pewna, że wielu z was zdążyło już nawet zapomnieć, że taka książka została napisana. Ale jak już wspomniałam na wstępie, weszłam do biblioteki z zamiarem wzięcia jednej jedynej książki na szwedzki i ewentualnie jakiegoś fajnego kryminału po angielsku, coby mieć co czytać między czytaniem. Wtedy mój wzrok padł na „Niezgodną”. „Kryminał to nie jest, – pomyślałam - ale przynajmniej po angielsku”. I teraz siedzę z kubkiem kawy, batonem i tą nieszczęsną książką.




Dystopiczne książki science-fiction mnożą się jak grzyby po deszczu. Mieliśmy już „Igrzyska Śmierci”, „Niezgodną” czy nawet „Selekcję”, która sprawiła, że chciałam płakać nad kartonowatością postaci i fabuły (tak, to dystopiczny romans!). Na szczęście podczas lektury „Niezgodnej” nie musiałam wyrywać sobie włosów i bić się po piersi. Fabuła była całkiem przyjemna, choć wiele rzeczy było nielogicznych i niedopracowanych.

Szesnastoletnia Beatrice Prior urodziła się we frakcji, gdzie króluje niesamolubność i skromność, a mottem życiowym jej członków jest pomaganie innym. Poza Altruizmem istnieją jeszcze cztery inne frakcje – Nieustraszoność, Erudycja, Prawość i Serdeczność. Społeczeństwo zostało podzielone z myślą o jak najlepszym funkcjonowaniu państwa, gdzie dla przykładu dobrzy i bezinteresowni Altruiści zajmują miejsca w rządzie i walczą o dobro każdej frakcji, a odważni Nieustraszeni pilnują porządku w mieście. Jednak jak to bywa w życiu, żaden plan nie jest doskonały i frakcje zaczynają odczuwać do siebie co raz większą niechęć, która z czasem przeradza się w otwartą nienawiść.

Po przejściu Próby, podczas której w mózgu wywoływane są halucynacje, każdy nastolatek dowiaduje się do jakiej frakcji najlepiej pasuje, czyli jakie cechy są u niego dominujące. Zazwyczaj wynik jest jednoznaczny, przynajmniej w teorii. Jednak Beatrice dowiaduje się, że jest Niezgodna – co oznacza, że od teraz musi zrobić wszystko, by chronić swoją tajemnicę.

Dlaczego Niezgodni stwarzają niebezpieczeństwo dla systemu? Jaką frakcję ostatecznie wybierze Beatrice? Co się stanie, kiedy napięcie między frakcjami sięgnie zenitu?



A teraz część bardziej szczegółowa, dla tych, którzy już czytali książkę, gdzie sobie ponarzekamy na fabułę.

Nie wiem dlaczego książka mi się całkiem podobała, skoro miałam podczas lektury wiele obiekcji.

Po pierwsze, nie rozumiem zupełnie tego bezsensownego podziału na frakcje, a dokładniej – nikt z nas nie może ograniczyć się tylko do jednej grupy cech dominujących. Osoba skromna może być nieustraszona, osoba inteligentna może być niesamolubna, osoba prawa może być impulsywna itd. Nie wiem, czy autorka inspirowała się Igrzyskami Śmierci, czy też nie, jednak dla mnie podział na dystrykty miał w tamtej serii większy sens, ponieważ nie był oparty na cechach charakteru. Kiedy przeczytałam, że Tris nie może rozmawiać jak normalna nastolatka z rodzicami przy stole, bo pytania to przecież oznaka ciekawości, a ciekawość nie przystoi Altruistce...

Po drugie, Próba. Naprawdę nie mam siły jej opisywać, ale każdy z was, co czytał książkę, na pewno wie o co mi chodzi – nóż, ser, pies? Jak te wybory mogą zdefiniować całe twoje życie?

Po trzecie, głupia zasada, że kiedy zmieniasz frakcje, to zdradzasz rodzinę i już jej nigdy nie zobaczysz. No proszę... Gdybym miała dziecko i Próba wykazałaby, że lepiej przysłużyłoby się ono społeczeństwu, gdyby należało do innej frakcji, a przy tym byłoby szczęśliwe, bo byłoby sobą, to w żadnym wypadku nie nazwałabym go zdrajcą... Frakcja ważniejsza niż krew?

Po czwarte, jeśli byłabym przez szesnaście lat wychowywana jako Erudytka, bo rodzice nie dopuszczaliby myśli, że ich kochana córka mogłaby ich zdradzić i opuścić frakcję, bo się urodziła jakaś felerna i ma nie te cechy, a potem próba wykazałaby, że jednak jestem super nieustraszona, tylko kondycji mi brakuje, bo kazano mi czytać, a nie biegać, a mimo wszystko zmienię frakcję, to przepraszam bardzo, ale jeśli mój skok nie jest imponujący i jednak się zwalę z tego dachu, to jak można powiedzieć, że nie pasowałam do grupy? Jak mogłam pasować, skoro uczono mnie na Erudytę? (Spróbujcie powiedzieć to szybko i na jednym wydechu).


Mimo tych wszystkich głupot, cieszę się, że miałam okazję zapoznać się z Niezgodną. Umilała mi podróże autobusem na zajęcia i wbrew moim wnioskom, moje ogólne wrażenie nie jest jakieś tragiczne – naprawdę, czytałam gorsze książki, które zdanie za zdaniem utwierdzały człowieka w przekonaniu, że niektórzy po prostu nie powinni pisać. A jaka jest wasza opinia?

8 komentarzy:

  1. Niestety nie przeczytałam jeszcze "Niezgodnej", ale mam ją w planach :) Nie nastawiam się na jakąś rewelacyjną lekturę, lecz na przyjemne czytadło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie stąd te moje mieszane odczucia, bo z jednej strony nie powinna mi się podobać, a z drugiej wcale jej nie uważam za tragiczną. ;)

      Usuń
  2. Widziałam film i zastanawiałam się nad książką z nadzieją, że może będzie lepsza i czymś zachwyci, ale chyba jednak sobie odpuszczę.
    Dodaję sobie Ciebie do obserwowanych, bo bardzo fajnie się czyta Twoje recenzje :)
    A, i nominowałam Cię do LBA (http://ogrodksiazek.blogspot.com/2016/08/lba-2-i-3.html).
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :)) Co do książki to mam zamiar jednak wypożyczyć z biblioteki część drugą, ale jeśli po pierwszych kilku rozdziałach stwierdzę, że nie ma sensu, to przerwę lekturę. Nie ma się co męczyć;)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Ja czytałam tę trylogię, gdy byłam jeszcze bardzo młoda i głupia, więc wtedy to dla mnie było wielkie wow, coś niesamowitego, innowacyjnego. Teraz z perspektywy czasu wiem, że ta seria ma mnóstwo błędów logicznych i wcale nie jest taka dobra, ale jeszcze kilka lat temu byłam zauroczona, zwłaszcza Cztery ;)

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak miałam z serią "Dziedzictwo" - pierwszy tom "Eragon" znałam niemal na pamięć, z czasem zauważyłam, że każdy późniejszy tom jest gorszy, a ostatni bardzo mnie zawiódł...

      Usuń
  4. Mnie tam Niezgodna nie zachwyciła zbytnio, a film to była porażka...
    I te błędy logiczne też były straszne! Ale rozbawił mnie akapit o tym Erudycie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jednak jestem uparta, bo pomimo tego, że książka ma tyle nieścisłości, to sięgam po tom II. :O

      Usuń