piątek, 30 września 2016

Podsumowanie września


Wrzesień był miesiącem, który rozpoczął się pod względem czytelniczym wyśmienicie, bo już w pierwszym tygodniu miałam przeczytane dwie książki i zabierałam się za trzecią. Niestety, po przeczytaniu „Empire of Storms” dostałam totalnego kaca czytelniczego i kompletnie nie mogłam zmusić się do czytania. Niestety, ucierpiało na tym „Szóstka Wron”, której pierwsze rozdziały mielę już od tygodnia - niech ktoś mi powie, czy warto, bo już nie mam siły!

niedziela, 18 września 2016

Recenzja: „Cyrk nocy” Erin Morgenstern, czyli łakomy kąsek dla wielbicieli opisów



Cyrk pojawia się bez ostrzeżenia. Otwarty jest od zmierzchu do świtu, całą noc. Namioty pomalowane są w białe i czarne paski, w powietrzu pachnie słonym popcornem i jabłkami w słodkim karmelu, u wejścia stoi piękny, misternie stworzony przez niemieckiego zegarmistrza zegar. Widzowie są zachwyceni. W każdym namiocie czekają na nich inne, magiczne atrakcje. Akrobaci z gracją wirują pod niebem. Sztuczki iluzjonistki wprawiają w zachwyt. Spacer po magicznym Lodowym Ogrodzie jest niezapomniany. Nikt nie wie, że cyrk to tylko gra, pole walki, arena na której odbywa się potyczka.

sobota, 10 września 2016

Jak uczyć się języka czytając książki - pięć wskazówek


Wielu z nas pragnie płynnie czytać w języku obcym. Chociaż teraz bardzo lubię lekturę książek niepolskojęzycznych, to muszę przyznać, że nie zawsze było łatwo, ale metodą prób i błędów dużo się nauczyłam i chciałabym podzielić się trochę moimi sprawdzonymi sposobami. Poniżej znajdziecie pięć wskazówek, do których staram się stosować, gdy czytam książki i teksty w językach obcych – mam nadzieję, że moje spostrzeżenia się przydadzą.


Pamiętam, jak zaczynałam czytać po angielsku – moje pierwsze kroki były bardzo nieporadne, męczyłam się czytając i szybko zniechęcałam. Nie chciałam czytać z długopisem w ręku i słownikiem obok, czyniąc czytanie książki żmudnym procesem. Z czasem było mi coraz łatwiej, czytanie szło mi sprawniej, aż w końcu nie stanowiło mi to różnicy, czy czytam po polsku czy po angielsku. Bogatsza o to doświadczenie, zebrałam najbardziej przydatne sposoby i w ten sposób zaczęłam uczyć się języka szwedzkiego. Nie doszłam jeszcze do perfekcji, ponieważ lenistwo, systematyczność i brak dobrego planowania to moi wrogowie, jeśli chodzi o naukę języków, jednak chciałabym wspomnieć teraz o kilku rzeczach, które pomagają mi w nauce czytania w obcym języku.

1. Dobieranie odpowiedniej książki: Nie ukrywajmy, na początku być może będziesz miał duży problem ze zrozumieniem tekstu, dlatego najlepiej wybrać książkę, którą dobrze znasz w swoim ojczystym języku. Tym sposobem nie będziesz się denerwować, że nie rozumiesz fabuły – skupisz się po prostu na przeżywaniu ulubionej historii w nowym języku.


2. Tłumaczyć czy nie tłumaczyć? No właśnie, co ze słowami, których nie rozumiemy?
  • Jeżeli nie zrozumiesz ważnego słowa i przez to nie wiesz, co się dzieje w tekście, daj sobie chwilę na doczytanie akapitu (lub kolejnego zdania). Istnieje duża szansa, że zrozumiesz znaczenie zdania z kontekstu. Pamiętaj, że czytanie nie polega na tłumaczeniu każdego nieznanego słowa i uczeniu się go na pamięć.
  • Jeśli nieznane dotąd słowo nie jest używane często, nie spotykasz go w gazetach, czy podczas rozmów z innymi – nie zapisuj go. Przyjdzie czas kiedy i je zapamiętasz. A być może zostanie ono użyte jeszcze kilka razy w tekście i zanim skończysz książkę, utkwią ci w pamięci.
Przykład: Jeżeli czytasz Pottera i w każdym rozdziale występuje słowo różdżka, czarodziej, czy miotła, to zanim skończysz książkę, twój mózg zapamięta słowo – znam to z autopsji.

  • Jeżeli uważasz, że nieznane dotąd słowo jest ważne i użyteczne, najlepiej je zapisz. Możesz też pomyśleć w jakim innym kontekście możesz je użyć. Jeżeli lubisz pisać po książkach, zaznacz sobie dane słowo, zdanie lub zwrot kolorowym markerem.

3. Gdzie zapisuję słowa?

Jeżeli stwierdzę, że słowo jest przydatne – wpisuję je zazwyczaj w telefon. Kiedyś próbowałam prowadzić piętnaście zeszytów ze słownictwem, jednak nigdy do nich nie wracałam. Teraz słowa zapisuję w notatniku na telefonie lub w aplikacji – takiej, jak ta poniżej. Później często rozmawiam ze sobą, używając nowych słów i zwrotów i tworzę w swojej głowie scenki – być może brzmi to śmiesznie, ale działa cuda. Zazwyczaj gadam do siebie, kiedy zmywam, maluję się lub myję włosy. ;)


Prosta aplikacja pomagająca tworzyć listy słów
4. Czytanie na głos i półgłosem. Warto też czytać na głos – wymawiając słowa lepiej je rozumiemy i zapamiętujemy. Zdarza mi się to dość często, więc dawno już przestałam się przejmować obecnością innych domowników. Staram się po prostu dobrze bawić, wczuwając w dialogi i odgrywając różne postacie. Czasem czytam też sobie pod nosem. Jeżeli nie wiem jak wymówić dane słowo, zaglądam na Forvo – przewodnik po wymowie.


5. Stawianie sobie celów. Nie ukrywajmy, bez celów daleko nie zajdziesz. Zaczynając czytać książkę w języku obcym, najważniejszy cel jaki powinien ci przyświecać to dotrwanie do końca. Będą łatwiejsze i trudniejsze rozdziały, będziesz chciał się poddać, być może stracisz ochotę – ale naprawdę warto skończyć. Z każdą kolejną książką jest co raz łatwiej. Wiele zwrotów i określeń powtarza się i natkniesz się na nie w niemal każdej powieści, a przecież kluczem jest tutaj powtarzanie.




Nie lubię pisać po książkach, ale po gazetach - jak najbardziej. Zazwyczaj mam prostą metodę - jednym kolorem zaznaczam grupy wyrazów, które rozumiem, ale które chcę zapamiętać razem lub które są kluczowe dla tekstu, a drugim kolorem podkreślam słowa, których nie rozumiem. Na marginesie robię notatki.



I najważniejsze - nie poddawaj się! Mam nadzieję, że chociaż jedna osoba wyniesie coś dla siebie z tego krótkiego artykułu. I pamiętaj, praktyka czyni mistrza. Powodzenia!


czwartek, 8 września 2016

Recenzja: "The narrow bed" Sophie Hannah, czyli dlaczego nie warto mieć przyjaciół


Uwielbiam kryminały i thrillery, zagadki, morderstwa i śledztwa – dlatego z przyjemnością sięgnęłam po wydaną w tym roku książkę Sophie Hannah - „The narrow bed”. Sophie Hannah od lat pisze serię książek o konstablu Simonie Waterhousie, policjancie z Wydziału Kryminalnego w Spilling, a „The narrow bed” jest dziesiątym tomem cyklu Spilling CID lub też w polskim tłumaczniu – serii o Konstablu Simonie Waterhouse.


Mijają kolejne miesiące, a policja nie jest w stanie złapać seryjnego mordercy, którego prasa ochrzciła Billy Dead Mates (jako „zabawny” odpowiednik zwrotu billy-no-mates, czyli po prostu kogoś bez przyjaciół). Billy zdaje się zabijać pary przyjaciół, jednak nikt nie wie, jaki ma motyw i w jaki sposób wybiera swoje ofiary. Wiadomo jednak, że każda z osób niedługo przed śmiercią znalazła się w posiadaniu ręcznie robionej, białej książeczki z fragmentem wiersza, często traktującym o śmierci i umieraniu.

Komik Kim Tribbeck również dostała charakterystyczną książeczkę na jednym ze swoich licznych show. Rok wcześniej. Jakim cudem więc jeszcze żyje? I dlaczego Billy wybrał właśnie ją – rozwódkę, z ciętym humorem i bez przyjaciół?

Kiedy introwertyczny Simon próbuje rozgryźć morderstwa par przyjaciół, jego żona Charlie prowadzi własne śledztwo, starając się poznać tajemnicę swojej siostry Liv, która ukrywa coś przed swoją rodziną. Charlie, która nie może wybaczyć siostrze kłamstw, nie cofnie się przed niczym, by doprowadzić sprawę do końca.

Historia trzymała mnie w napięciu do ostatnich stron. Powieść czytało mi się bardzo przyjemnie i szybko, pomimo licznych wątków i perspektyw. Normalnie nie przepadam, gdy narracja skacze z osoby na osobę, jednak tutaj nie miałam nic przeciwko takiemu zabiegowi. Poznajemy bliżej sarkastyczną Kim, jej wyluzowanego byłego męża, sztywnego byłego kochanka i brata, który jest, ale tak naprawdę mogłoby go nie być. Przyglądamy się też pracy policji, dowiadujemy się, jak wygląda profilowanie, szukanie motywów, rozpatrywanie różnych scenariuszy zdarzeń i przesłuchiwanie świadków i podejrzanych. Czytamy fragmenty książki Kim, Origami, w której opisuje swój wkład w rozwiązanie zagadki i odkrycie tożsamości Billy'ego, a także kolumnę dziennikarki Sondry Halliday, która jest zagorzałą feministką, nienawidzi mężczyzn i chętnie komentuje nieudolne poczynania policji, a nawet pisze otwarty list do mordercy.


Sophie Hannah ma naprawdę duży dar kreowania postaci, a jej powieść to prawdziwa skarbnica osobliwości. Książek serii nie trzeba czytać w kolejności chronologicznej – każda dotyczy odrębnej sprawy, a autorka unika spoilerowania wydarzeń ze wcześniejszych tomów. Niestety nie wiem, kiedy można spodziewać się tłumaczenia tej książki na język polski, ale na pewno ukaże się ona na rynku. Jeżeli ktoś chciałby przeczytać ją w oryginalne, to myślę, że jest to książka na poziomie zaawansowanym, ale ci, co lubią kryminały i nie straszny im słownik, powinni dać sobie radę. 

poniedziałek, 5 września 2016

Recenzja: "Stjärnlösa nätter" Arkan Asaad, czyli o małżeństwie z przymusu


Po książkę sięgnęłam bardziej z przymusu, niż ze szczerych chęci. Przede wszystkim moim ulubionym czytadłem są kryminały, fantasy i powieści historyczne umiejscowione w średniowiecznej Anglii – a niekoniecznie powieści na faktach, z elementami biograficznymi, o życiowych tragediach (nie mówię jednak nie). Pozycję tę wybrał dla nas nauczyciel, jako obowiązkową lekturę na ten semestr, także posłusznie powędrowałam do biblioteki i zaopatrzyłam się „Stjärnlösa nätter, czyli „Bezgwiezdne noce”, autorstwa Arkana Asaad (powieść niestety nie została przetłumaczona na język polski).


piątek, 2 września 2016

Podsumowanie: sierpień 2016



Lato przyszło i minęło w tempie ekspresowym - i tak samo pierwszy miesiąc istnienia bloga (a nawet chyba jeszcze nie :)).  Sierpień był przyjemnym miesiącem czytelniczym, ponieważ każdą z książek naprawdę lekko i szybko się czytało. Przeczytałam wprawdzie tylko pięć książek i napisałam cztery recenzje, ale i tak jestem zadowolona z wyniku. Nie jestem za to zadowolona z faktu, że piszę teraz spod koca, a obok mnie rośnie stos zużytych chusteczek. Nie ma to jak zacząć nowy miesiąc chorobą...