środa, 15 lutego 2017

Recenzja: Jay Kristoff i Amie Kaufamn „Illuminae”. Rewelacja!


W końcu udało mi się skończyć jakąś książkę! Illuminaę zaczęłam jeszcze w styczniu, ale dopiero w lutym udało mi się ją dokończyć. Niestety miesiąc ten naprawdę nie sprzyjał czytelniczym przyjemnościom, a jak już udało mi się znaleźć trochę czasu wolnego to oglądałam hurtem Chicago Fire. Poza tym na w tym semestrze mam sporo egzaminów państwowych z języka, a także prezentacji ustnych nad którymi spędzam większość czasu, dlatego też nie udało mi się przeczytać tej cudownej książki tak szybko, jak chciałam. A muszę przyznać, że była rewelacyjna i gdybym przeczytała ją w grudniu, z pewnością byłaby najlepszą książką roku 2016. :)



Książka ta jest bardzo nietypowa ze względu na swoją formę, o której za chwilę napiszę więcej. Opowiada o losach załogi trzech kosmicznych statków, którym udało się uciec z zaatakowanej przez wrogie siły BeiTechu kolonii o nazwie Kerenza. Historia szczególnie skupia się  na losach dwójki nastolatków - Kady i Ezry, którzy niedługo przed atakiem pokłócili się i rozstali, a teraz znajdują się na dwóch innych statkach, starając się jakoś odnaleźć w nowym przygnębiającym środowisku. Za uciekinierami z Kerenzy  w pościg rusza jeden ze statków BeiTechu, Lincoln, którego celem jest unicestwienie wszystkich ocalałych. Z czasem okazuje się, że jest to jeden z ich najmniejszych problemów. Kady, która ma nieprawdopodobne zdolności hakerskie, włamuje się do systemu i odkrywa maile wymieniane pomiędzy dowództwem, które próbuje zatuszować poważne problemy grożące uciekinierom. Jedyną osobą, do której może zwrócić się o pomoc, jest jej były chłopak. Wyścig z czasem chwilowo przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie, kiedy człowiek musi się zmierzyć z wybuchem epidemii i szaloną sztuczną inteligencją...

Jest to jedna z książek, którą idzie pochłonąć naprawdę ekspresowo. Po pierwsze, forma! Nie jest to zwykła powieść, ale niejako dossier - zbiór wszelkich raportów, maili, protokołów, nagrań i fotografii, które dokumentują wszystkie wydarzenia mające na celu wyjaśnić i opisać szczegółowo wydarzenia na trzech statkach kosmicznych.



Po drugie, zwroty akcji! Tak, pomimo takiej formy autorzy zaserwowali prawdziwy rollercoaster. Ze względu na to, że grupa ludzi znajduje się przez wiele miesięcy w tak zamkniętej przestrzeni, obawiałam się, że prędzej czy później książka mi się znudzi, ponieważ nie liczyłam na spektakularne zwroty akcji. I tu się myliłam. Pomijając nieuchronny atak Lincolna, bohaterom przyjdzie się zmierzyć jeszcze z kilkoma poważnymi zagrożeniami. I nie mam tu na myśli żadnych ckliwych historii osobistych, ponieważ wątek miłosny pomiędzy Kady a Ezrą jest tylko tłem, a nastolatkom przebywającym na dwóch różnych statkach kosmicznych pozostają tylko maile i livechaty. Chodzi mi o konkretne, realne i przerażające problemy.

Po trzecie - audiobook. Nagrania te to coś pięknego. Nie było to zwykłe odczytanie tekstu, a odegranie go przez różnych aktorów. Każda postać miała przypisany głos, na nagraniach mieliśmy także dźwięki w tle, które pozwalały nam zrozumieć, co teraz robi bohater i gdzie się znajduje - pikanie komputera, szum silników, krzyki i tak dalej. Musiałam przesłuchać chociaż połowę książki, dlatego też tak wolno szło mi czytanie.



Książka ta kilka razy złamała mi serce. Byłam zaskoczona, ponieważ trzeba nie lada kunsztu pisarskiego, aby sprawić, by czytelnika ruszyły zwykle raporty i zapisy rozmów, kiedy nie ma on wglądu w myśli i uczucia bohaterów.

Niestety, nie wiem kiedy pojawi się polskie tłumaczenie tej kosmicznej historii. Co nie powstrzyma mnie przed sięgnięciem po drugi tom, który wyszedł całkiem niedawno!

I uprzedzając pytania dla tych chcących sięgnąć po Illuminaę w wersji angielskiej. Tekst nie jest prosty ze względu na to, że na lekcjach angielskiego raczej nie uczą nas słownictwa związanego z kosmosem i technologią. Jednak jeżeli ktoś z was przeszedł Mass Effecta (Czy ktoś z czytających również wyczekuje Andromedy?!) w oryginale, to z pewnością sobie poradzi. :) Czytając wydruki z czatu pomiędzy Kady a Ezrą i innymi młodymi osobami, znajdziemy wiele neologizmów, skrótów i ogólnie typowego dla nastolatków slangu.
Jednak nie poddawajcie się i dajcie tej książce szansę, naprawdę polecam.


PS Skany książki pochodzą z Google i nie są moją własnością

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz