sobota, 12 sierpnia 2017

Recenzja: Kerstin Gier - „Silver: pierwsza księga snów” (Trylogia Snów #1)


Książkę Silver – pierwsza księga snów wygrałam w zeszłym roku w konkursie. Wcześniej nigdy nie słyszałam o tej trylogii, która wydawała się być dość popularna. Pomimo, że nie byłby to mój zwyczajowy wybór, postanowiłam po nią sięgnąć. I wcale nie żałuję! Bo kto z nas nie pragnąłby potrafić manipulować swoimi snami i odwiedzać w nich innych?


Liv Silver to urocza szesnastolatka z prawdziwym poczuciem humoru i ciętymi ripostami. Wraz z młodszą siostrą Mią są wielbicielkami zagadek i prawdziwymi mistrzyniami w przeprowadzkach. Do tej pory mieszkały w sześciu różnych krajach na czterech kontynentach z racji pracy ich mamy, Ann Silver, która co roku obejmowała katedrę na innym uniwersytecie. Aktualnie dziewczyny wraz ze swoją suczką Buttercup i niemiecką nianią Lottie przeprowadzają się do Londynu, gdzie ponownie muszą zacząć wszystko od nowa. Na domiar złego wraz z nowym chłopakiem mamy zyskują przyrodnie rodzeństwo - Graysona i Florence. Za sprawą kilku dziwnych wydarzeń, Liv odkrywa, że jest w stanie kontrolować swoje sny, a nawet odwiedzać sny innych ludzi – wszystko dzięki pewnym czterem popularnym chłopakom uczęszczającym do nowej szkoły dziewczyny. Wkrótce sprawy zaczynają się komplikować, gdy Liv odkrywa mrożącą krew w żyłach tajemnicę paczki przyjaciół i wpada w prawdziwe tarapaty.

Nigdzie indziej nie poznasz człowieka lepiej ani nigdzie nie dowiesz się więcej o jego tajemnicach niż we śnie.”

W teorii książka ta jest zaprzeczeniem tego, co lubię – mamy narrację pierwszoosobową, problemy szesnastolatki, która – jak to bywa z bohaterkami książek – jest „inna i wyjątkowa”, młodzieżowe zwroty i typową angielską szkołę. Po przeczytaniu opisu z tyłu książki, otworzyłam ją "tak na próbę" i... przepadłam. Poczucie humoru niezmiernie przypadło mi do gustu, kilka razy nawet zdarzyło mi się głośno zaśmiać.




Bohaterowie również dają się lubić. Główna bohaterka Olivia jest rezolutna i ma cięty język, a przy tym jest naprawdę słodka. Urocza młodsza siostra Liv, Mia, chciałaby zostać Sherlockiem Holmesem w damskiej spódnicy, a jej spostrzeżenia natychmiast podbiły moje serce. Lottie bez przerwy coś piecze, przez co pod czas lektury miałam niezwykłą ochotę na rogaliki, babeczki i pączki. W powieści znajdziemy zatrzęsienie bohaterów, a co jeden to bardziej wyjątkowy. Mamy również antagonistów, którzy mimo wszystko zyskali moją sympatię.
Każdy znajdzie kogoś, komu zechce kibicować.

Pomimo, że w powieści znajdziemy ogromną dawkę humoru, to książka ta porusza kwestie ważne dla każdego, takie jak miłość, przyjaźń czy rodzina. Pomimo, że Liv i Mia to wspaniałe dziewczyny, nie miały w życiu lekko - na pewno wiele młodych, którzy wychowywali się w niepełnych rodzinach bądź dzięki pracy rodziców byli zmuszeni do ciągłych przeprowadzek, zrozumieją ich uwagi i spostrzeżenia dotyczące takiego trybu życia. Dla sióstr lekarstwem na taki stan rzeczy był cięty humor i momentami sarkastyczne uwagi. Zdrowie psychiczne również jest jednym z wątków tej serii, chociaż więcej na ten temat znajdziemy w drugim i trzecim tomie trylogii.

Książkę czytało mi się lekko i przyjemnie, a to wszystko dzięki kunsztowi pisarskiemu Gier, co już mogłam zauważyć przy Czerwieni Rubinu. Myślę, że jest to pozycja dla troszkę młodszych ode mnie, co nie zmienia faktu, że bawiłam się wspaniale i oczywiście, w momencie kiedy publikuję tę recenzję, mam przeczytaną całą trylogię.

TRYLOGIA SNÓW

PIERWSZA KSIĘGA | DRUGA KSIĘGA | TRZECIA KSIĘGA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz