poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Recenzja: Marissa Meyer „Scarlet” (Saga Księżycowa, tom 2)

Źródło

Bez zbędnych ceregieli zapraszam na recenzję drugiego tomu serii, która jest na dobrej drodze by zostać jedną z moich ulubionych.


Scarlet nie wierzy własnym oczom, gdy Biuro Śledcze umarza sprawę jej zaginionej babci ze względu na brak wystarczających dowodów i ma czelność sugerować, że Michelle Benoit oddaliła się z własnej woli. Co więcej, po wielu latach nieobecności, ojciec Scarlet nagle pojawia się na rodzinnej farmie, mamrocząc niestworzone historie o torturach i tajemnicach skrzętnie przechowywanych przez babkę. Jakby tego było mało, dziewczyna tego samego dnia poznaje Wilka - tajemniczego mężczyznę pełnego sprzeczności, który domyśla się co mogło stać się z jej babcią i oferuje jej swoją pomoc. Scarlet jest na tyle zdesperowana, że zgadza się skorzystać z propozycji podejrzanego mężczyzny i razem wyruszają na poszukiwania.
W tym samym czasie Linh Cinder z pomocą kapitana Carswella Thorne’a podejmuje się karkołomnej ucieczki z więzienia w Nowym Pekinie i wyrusza do Francji na poszukiwanie jedynej osoby, która może wiedzieć coś o szokującej przeszłości dziewczyny-cyborga. Ucieczka krzyżuje plany młodego cesarza Kaia, którego jedyną kartą przetargową w zawarciu pokoju z niebezpieczną królową Lunarów, Laveną, było życie zbiegłej dziewczyny.  Rozwścieczona królowa postanawia wypróbować na ziemianach swoją śmiercionośną broń.
W końcu losy Cinder, Carswella, Scarlet i Wilka splatają się, kiedy cała czwórka walczy o przetrwanie na ulicach Paryża.


„Nie dziękuj mi za mówienie ci prawdy, kiedy kłamstwo byłoby dla ciebie zbawieniem.”


Co ja mam powiedzieć. Marissa Meyer po raz kolejny nie zawiodła. Pamiętam, że wręcz przepłynęłam przez pierwszy tom serii, Cinder i dokładnie tak samo było ze Scarlet. Uwielbiam postacie kreowane przez Meyer. To jak buduje między nimi relacje i tworzy je na podobieństwo tych znanych nam z baśni. dodając swój własny twist. Umiejscowienie znanych nam baśniowych elementów w świecie science fiction jest naprawdę intrygujące.  Kiedy dowiedziałam się, że Cinder nie jest jedynym głosem w drugim tomie, byłam lekko zawiedziona, ponieważ zazwyczaj nie przepadam za książkami, gdzie narracja jest rozdzielona na wielu bohaterów. Bałam się, że będę przeskakiwała rozdziały poświęcone Scarlet i będę się przy nich nudziła. Nic bardziej mylnego! Kiedy czytałam o Scarlet i Wilku, nie chciałam wracać do historii Cinder, natomiast kiedy zaczytywałam się w przygodach cyborga, nie chciałam, żeby narracja wracała do Czerwonego Kapturka! Tym samym cała powieść była dla mnie samą przyjemnością.

Pintrest

Nie wiem z jakich powodów wydawnictwo Egmont zdecydowało się nie wydać trzeciego tomu, Cress, chociaż obstawiam słabą sprzedaż. Wiem, że wydawnictwo Papierowy Księżyc coś tam przebąkiwało o wydaniu całej Sagi Księżycowej - Cinder, Scarlet, Cress i Winter, jednak póki co deklarują, że praca wre, ale terminów nie ma. Mimo wszystko mam zamiar już niedługo zabrać się za Cress, chociaż żałuję, że nie w tłumaczeniu naprawdę fantastycznej Doroty Konowrockiej-Sawy.

Pintrest


SAGA KSIĘŻYCOWA
CINDER | SCARLET | CRESS | WINTER





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz